Moje poszukiwania dróg prawego życia „tu i teraz”.
Nie mam gotowych odpowiedzi na wiele pytań,
które podsuwa codzienność,a często rozmowy
w rodzinie i w szerszym gronie. To, co tutaj zapisuję,
to zaledwie szkice pierwszych nasuwających się myśli,
czasem jakiś cytat czy modlitwa.
Westchnienie
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Boże,
pomóż mi opanowywać się, tłumić złe emocje, nie sądzićpochopnie, szukać w ludziach dobra i samemu dawać innym pokój i radość.
W Ewangeliach opisujących cudowne nakarmienie słuchaczy poprzez rozmnożenie chleba i ryb zastanowił mnie jeden aspekt całej opowieści. Święty Jan pisze, że Jezus polecił apostołom przynieść chleby i ryby, o których powiedzieli Mu, że ma je jakiś chłopiec. I apostołowie przynieśli. No dobrze, myślę sobie, ale jak to "przynieśli"? Tak prosto, podeszli do tego chłopca, sięgnęli do jego koszyka, wzięli chleby i ryby i już? I zanieśli Mistrzowi? A co na to ten chłopiec? Przecież to były jego dobra, on też był z całym tłumem od rana na tym polu i też był głodny, a te chleby i ryby to było wszystko co miał do jedzenia. Wyobrażam sobie taką sytuację np na jakimś dużym zgromadzeniu odbywającym się z obojętnie jakiego powodu. Nagle, ni stąd ni z owąd, podchodzą do mnie porządkowi i żądają bym oddał im moją kanapkę, którą ze sobą przyniosłem. Przecież bym się opierał. Gdyby ci hipotetyczni porządkowi nawet powiedzieli mi: "daj te kanapki bo szef je potrzebuje" to też bym nie u...
Moi dobrzy znajomi przeżywają bardzo głęboki kryzyz rodzinny. Ich ponad trzydziesto-letnie małżeństwo jest na granicy rozpadu. Żadno z nich tego nie chce, obydwoje chcieli by je zachować, a jednak wszystko wskazuje, że ten związek dogorywa. Męczą się ze sobą,w powietrzu wisi tragedia. I po ludzku patrząc chyba tylko rozstanie jest dla nich wyjściem. Widząc to jestem w wielkiej rozterce, bo sobie zadaję pytanie jak postępować. Ślubowali sobie sakramentalnie wierność na dobre i na złe. Ale jeżeli to zło dochodzi do granic ludzkiej wytrzymałości czy mogę, będąc z boku i bezpośrednio tym złem nie dotknięty, zachęcać ich mimo wszystko do trwania? A co, gdyby to dotyczyło nie "ich", ale mnie samego? Czy potrafił bym trwać przy złożonej lata temu obietnicy? Jakże więc mogę zachęcać do tego innych? Nie widząc żadnego sposobu w jaki mógłbym im pomóc, modlę się w ich intencji. Zostawiam sprawę do rozstrzygnięcia Panu Bogu. I tak, polecając ich codziennie wstawiennictwu Matki Boskiej, z...
Komentarze