Moje poszukiwania dróg prawego życia „tu i teraz”.
Nie mam gotowych odpowiedzi na wiele pytań,
które podsuwa codzienność,a często rozmowy
w rodzinie i w szerszym gronie. To, co tutaj zapisuję,
to zaledwie szkice pierwszych nasuwających się myśli,
czasem jakiś cytat czy modlitwa.
Desiderata - Tekst do przemyślenia
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Wspaniały tekst z 17-go wieku odkryty w kościele w Baltimore To naprawdę trzeba przeczytać, przemyśleć i wziąć sobie do serca.
Wyrosłem i wychowałem się w atmosferze kultu kilku obrazów Matki Boże: z Częstochowy, z Ostrej Bramy, Od Siedmiu Boleści, ... . Ale nigdy, mieszkając jeszcze w Polsce, nie spotkałem się z Matką Bożą z Gwadelupe. To imię pojawiło się w mojej świadomości dopiero tu w Kanadzie, ale i to bez jakiegśs konkretnego skojarzenia, i bez wzbudzania we mnie potrzeby przywoływania go. Tamte polskie wizerunki niosły dla mnie konkretne treści religijno-historyczne i wzbudzały uczucie bliskości i pewnej wzajemnej przynależności (mojej to tych własnie przedstawień Pani, i tych przedstawień do mnie). Wizerunek z Gwadelupe był dla mnie bardziej indiańską egzotyką aniżeli obiektem związanym z kultem religijnym. * * * Z Apoklaipsy Św. Jana – 12.1: " Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej sto
W Ewangeliach opisujących cudowne nakarmienie słuchaczy poprzez rozmnożenie chleba i ryb zastanowił mnie jeden aspekt całej opowieści. Święty Jan pisze, że Jezus polecił apostołom przynieść chleby i ryby, o których powiedzieli Mu, że ma je jakiś chłopiec. I apostołowie przynieśli. No dobrze, myślę sobie, ale jak to "przynieśli"? Tak prosto, podeszli do tego chłopca, sięgnęli do jego koszyka, wzięli chleby i ryby i już? I zanieśli Mistrzowi? A co na to ten chłopiec? Przecież to były jego dobra, on też był z całym tłumem od rana na tym polu i też był głodny, a te chleby i ryby to było wszystko co miał do jedzenia. Wyobrażam sobie taką sytuację np na jakimś dużym zgromadzeniu odbywającym się z obojętnie jakiego powodu. Nagle, ni stąd ni z owąd, podchodzą do mnie porządkowi i żądają bym oddał im moją kanapkę, którą ze sobą przyniosłem. Przecież bym się opierał. Gdyby ci hipotetyczni porządkowi nawet powiedzieli mi: "daj te kanapki bo szef je potrzebuje" to też bym nie u
Komentarze