Codzienny rachunek sumienia ...

Jak moje codzienne świeckie, rodzinne i społeczno –zawodowe życie i moje w nim zachowania mają się do zasad ewangelicznych, jak te zasady wcielać w codzienne życie.
Często staję wobec sytuacji, na które praktycznie nie mam wpływu; również nauka, szczególnie w dziedzinach tak moralnie i etycznie delikatnych jak biologia i medycyna, stawiają przed nami coraz nowe problemy i pytania. W tych warunkach trudno trzymać się regół ustanowionych przez poprzednie pokolenia. Są religie, które szczegółowo kodyfikują zachowania swych wyznawców, doprowadzając nawet do takich nakazów/zakazów jak naciśnięcie przycisku windy w dzień szabasowy. Nasza religia wskazuje jednoznacznie ku czemu ma być nakierowane nasze życie, jednakże szczegóły postępowania w każdym przypadku pozostawia naszemu sumieniu, które ma być wyrocznią ostateczną.

Chrystus zapewnił Apostołów, że ześle im Ducha Prawdy, który będzie ich pouczal w sprawach, których jeszcze nie rozumieli. Wierzę, że to zapewnienie dotyczy wszystkich czasów, a więc i mnie też. Tak więc ilekroć staję przed jakimś ważnym krokiem czy spotykam się z trudną kwestią, na którą muszę odpowiedzieć słowem albo czynem, staram się pierwszą myśl skierować ku Niemu z prośbą o pomoc. Niestety nigdy nie wiem na ile dobrze rozumiem Jego odpowiedzi, często mam odczucie iż to raczej ja Jemu podpowiadam co chcę usłyszeć. Wciąż więc aktualna jest dla mnie kwestia oceny moich codziennych zachowań w świetle Ewangelii. Miotam się pomiędzy poczuciem wielkiej winy a zadowoleniem ze swojej prawości. A to drugie jest chyba jeszcze gorszą winą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje "odkrycie" Matki Bożej z Gwadelupe

Jak to było z tymi chlebami i rybami