Popiół na czole – po co to?

Zbliża się Wielki Post. Już za parę tygodni Środa Popielcowa, pójdę pochylić głowę by kapłan mógł na czole nakreślić popiołem znak krzyża. I co potem? Tradycji stanie się zadość, więc wrócę do domu, czoło umyję i po wszystkim, życie będzie biegło jak dotychczas: znajomych obgadam, kontraktorowi zapłacę gotówką by było bez podatku, na widok „tego typa” odwrócę głowę, i dalej będę głosił, że wszystkiemu złu na świecie winni są Żydzi.


Czy tak, czy tylko dla tradycji ten popiół na czole? Przypomina się Niniwa i prorok Jonasz. Niniwa, miasto tak zepsute, że Pan postanowił je zgładzić. Jonasz nawołuje i ostrzega, i oto miasto podejmuje pokutę, nawet bydło ma odczuć zmianę. Kara zostaje darowana.

Pokuta – a więc uznanie że robiłem źle. A skoro uznam, że robiłem źle, muszę chcieć się zmienić ku lepszemu.  Za tą chęcią muszą iść czyny. Nawet, jeśli znowu się potknę, to znowu będę musiał się podnieść i iść tą lepszą drogą. Jeśli tego zabraknie, to istotnie pozostanę tylko przy osobliwej tradycji.
 
 Modlitwa wielkopostna św. Efrema Syryjczyka
O Panie i Władco mojego życia!
Usuń ode mnie ducha próżniactwa,
zniechęcenia, żądzy władzy i pustosłowia.
Daj natomiast swojemu słudze
ducha niewinności, pokory,
cierpliwości i miłości.
Tak, o Panie i Królu, spraw bym widział
moje grzechy i nie osądzał mojego brata,
albowiem Błogosławiony jesteś na wieki wieków.
Amen.

JuR       Luty, 2012

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje "odkrycie" Matki Bożej z Gwadelupe

Jak to było z tymi chlebami i rybami